reklama

Jacek Sander współtwórca futsalowej DWL: „Marne Warchlaczki” są dziś siłą Wiary Lecha

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Jacek Sander współtwórca futsalowej DWL: „Marne Warchlaczki” są dziś siłą Wiary Lecha - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
10
zdjęć

Udostępnij na:
Facebook
Futsal Jacek Sander to bardzo doświadczony futsalista Wiary Lecha, człowiek z doświadczeniem ekstraklasowym i 1 ligowym w tej dyscyplinie. To on tworzył sekcję futsalu w Wiarze Lecha. Michałowi Bondyrze opowiada nie tylko o futsalu spod znaku DWL-ki, ale i Marnych Warchlaczka i Lidze Piątkowskiej, przyjaźniach z tamtego okresu, które połączyły się z Lechem i trwają do dziś, ale i inspiracjach do pracy magisterskiej o korupcji w polskim futbolu, którą napisał. Mówi też o kibicowaniu Kolejorzowi z synem, majsterkowaniu, klockach Lego i morsowaniu.
reklama

Michał Bondyra: Co było pierwsze piłka czy kibicowanie Kolejorzowi?
Jacek Sander, były trener, obecnie zawodnik futsalowej Drużyny Wiary Lecha: Piłka. Zacząłem w nią grać w wieku 7-8 lat. A na pierwszym meczu Lecha byłem w wieku 12 lat. Kolejorz grał w tedy z Lechią Gdańsk, a na meczu byłem z sąsiadem i jego tatą. 

W twoim domu był kibicowski klimat?
Lecha znał każdy, ale kibicowania się dopiero uczyłem. Pochodzę z Piątkowa, z blokowiska. Na podwórku od zawsze trzymaliśmy się z Wojtkiem Tabiszewskim, dziś kierownikiem działu sportu Lecha Poznań i czynnym zawodnikiem DWL futsal i z Arturem Adamskim – kapitanem i legendą DWL. Mieliśmy wtedy taki dziki zespół „Marne Warchlaczki”, z którym graliśmy w Lidze Piątkowskiej.

Słynnej Lidze Piątkowskiej! 
Tak. Nie można zapomnieć jeszcze o Oskarze Ganowskim też futsaliści DWL. Wszyscy pochodziliśmy z Piątkowa.

Z Ligi Piątkowskiej trafiłeś do słynnej „trzynastki”? 
Tu cię zaskoczę, ale nie. Zaczynałem od poznańskiej Olimpii, potem były Maczki, aż wreszcie zgłosił się Lech. Tam przebijałem się przez kolejne roczniki, aż trafiłem do rezerw pierwszego zespołu. 

Podobno byłeś blisko pierwszego składu, ale w Twojej karierze nie pomogły kontuzje.
Nie patrzę na to w ten sposób. Kontuzje swoje zrobiły, ale też wybitnym piłkarzem nie byłem. Gdybym grał dalej w piłce trawiastej, byłbym jednym z wielu. Zresztą w rezerwach też była fajna ekipa, a trenerem był wtedy Leszek Partyński, któremu pomagał… Mariusz Rumak.

No i rywalizowałeś z graczami pokroju Kamila Grosickiego!
Tak, jest jeszcze zdjęcie z tego okresu. Kamil grał w rezerwach Pogoni, ja w drugim Lechu. Kończąc temat rezerw. Nie żałuję tamtego okresu i przerwanej przez kontuzje przygody. Inaczej pewnie nie poszedłbym na studia.

Jesteś magistrem socjologii.
Tematem mojej pracy magisterskiej była korupcja w polskiej piłce nożnej. Inspiracją była książka Rafała Steca „Piłka skopana”. Do swojej pracy robiłem wywiady z sędziami. Wyobraź sobie, że jednym z pierwszych zatrzymanych sędziów był… ten, który nam sędziował na Lidze Piątkowskiej. Do dziś pamiętam jak nas umoralniał, a sam był wkręcony w ustawianie meczów.

Koniec piłki trawiastej wcale nie oznaczał dla ciebie końca piłki w ogóle. 
Jeszcze, kiedy grałem na trawie bardzo lubiłem okres zimowych przygotowań. Były wtedy zawsze turnieje halowe. Lubiłem futsal za to, że tam zawsze dużo się działo, była kombinacyjna i techniczna gra. A że ja nie mam jakichś wybitnych warunków fizycznych, to postanowiłem spróbować swoich sił w futsalu.

Spróbowałeś i to z dużym powodzeniem. Przez wiele lat w barwach KS Gniezno i KS Futsal Oborniki grałeś na poziomie pierwszej ligi, a sezon w barwach Chrobrego Głogów także w ekstraklasie.
Pamiętam, jak z Gnieznem doszliśmy do Final Four Pucharu Polski jako jedyny zespół spoza ekstraklasy. Oprócz nas w Chorzowie o Puchar Polski rywalizował Clearex Chorzów, Wisła Kraków i Gatta Zduńska Wola. W półfinale z Gattą prowadziliśmy już 5:2, ale ekstraklasowicz doprowadził do wyrównania a w dogrywce zadał decydujący cios.
Pięknym wspomnieniem był też sezon w ekstraklasie z Chrobrym. To było spełnienie moich marzeń.

Z tyłu głowy, pewnie chciałbyś to powtórzyć z Wiarą Lecha.
To jest nie tylko moje marzenie, ale wszystkich związanych z DWL-ką. Chcemy nie tylko awansować do 1 ligi, ale potem powalczyć skutecznie o Fogo Ekstraklasę. 

Póki co jesteście na pierwszym miejscu, a z ośmiu meczów wygraliście 7. Przed wami mecz z rezerwami Futsalu Leszno, z którymi… przegraliście ten jedyny raz.
Odkąd gram w futsal nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Wygrywaliśmy z nimi do przerwy 4:0, a młodzież z Leszna w drugiej połowie tak nas zaskoczyła, że nie dość, że nas dogonili, to jeszcze strzelili zwycięskiego gola. Tak doświadczonej drużynie jak nasza coś takiego nie miało prawa się przydarzyć. Na szczęście była to druga kolejka, więc zimny prysznic przydał się zespołowi.

Na sobotni rewanż będziecie więc bardzo zmotywowani, bo Leszno jest wiceliderem. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że pozyskaliście z pierwszego zespołu Dominika Soleckiego – 104-krotnego reprezentanta Polski! Wygląda to na duże wzmocnienie. 
Dominik po ciężkiej kontuzji zresztą tego samego kolana zerwał umowę z Lesznem. Przyszedł do nas się odbudować, na razie jeszcze nie zagra. Ale już z nami trenuje i pewnie pod koniec sezonu zagra kilka minut. Patrzymy na to wzmocnienie pod kątem przyszłego sezonu. Mamy na tyle silny i doświadczony zespół, że powinien wywalczyć awans. Ale tu zaznaczam: podchodzimy do każdego meczu z pokorą i patrzymy tylko do następnego meczu.

Dziś liderujecie w 2 lidze, macie silny zespół, a pewnie doskonale pamiętasz jak jeszcze nie tak dawno to ty tworzyłeś ten zespół od zera!
Grałem wtedy w 1 lidze w Obornikach. Zastanawiałem się nad tym, jak długo jeszcze będę dojeżdżał codziennie kilkadziesiąt kilometrów na trening, a potem w weekendy jeździł po całej Polsce. Rozmawiałem wtedy z prezesem Pawłem Piestrzyńskim, żeby pomyślał o utworzeniu sekcji futsalowej, zachwalałem mu zalety tej gry. Wreszcie usiedliśmy, przeanalizowaliśmy za i przeciw i tak powstała sekcja. 

Sekcja, której od początku pomagałeś jako trener!
Prowadziłem pierwsze treningi, uczyłem chłopaków zasad. Bo pierwszy zespół rekrutował się tylko z zawodników DWL grających na dużych boiskach. Wystartowaliśmy w Pucharze Polski i doszliśmy aż do półfinału szczebla wojewódzkiego. Przegraliśmy wtedy z Mosiną.

Z Mosiną, z którą dziś rywalizujecie w 2 lidze. 
I z której wielu futsalistów dziś gra dla Wiary Lecha. Po dwóch latach od tamtego Pucharu Polski powstała sekcja złożona z piłkarzy futsalowych, boiskowych, futsalowych laików, ale i pracowników Lecha. Pamiętam, że wtedy mieliśmy treningi zaczynaliśmy o 22.00, bo tylko w tych godzinach dwa razy w tygodniu była wolna hala. Zaczęliśmy od 3 ligi, wygraliśmy w niej wszystkie mecze i awansowaliśmy o szczebel wyżej, czym wzbudziliśmy duże zainteresowanie. 

Duża w tym wszystkim twoja zasługa. A jak wyglądała rekrutacja nowych graczy? Chwytałeś wtedy za telefon i proponowałeś, by przyszli do Poznania?
Dokładnie tak było. Dzwoniłem nie tylko do chłopaków z Mosiny, ale też innych grających w pierwszej lidze i tych mających przeszłość w ekstraklasie. Za bardzo ich przekonywać nie musiałem. Gra z herbem Lecha na piersiach to wystarczający magnes. Poza tym, na naszym każdym meczu od samego początku był żywiołowy doping i pełne trybuny.

Na trybuny przychodzą nawet piłkarze pierwszej drużyny Lecha.
Faktycznie zdarza się, że się pojawiają i z tego co słyszę futsal bardzo im się spodobał. Bo futsal to żywiołowa i widowiskowa dyscyplina, w której masz wiele goli i piękne parady bramkarskie. Taką reklamówką futsalu był nasz mecz pucharowy z Red Devils Chojnice.

Przegraliście go minimalnie, a Chojnice to kandydat do gry w ekstraklasie.
Mają w składzie istną wieżę Babel. Wielu obcokrajowców, mało Polaków, dokładnie odwrotnie niż my. Chojnice mają tradycje futsalowe, pełne trybuny i duże parcie na wynik. Ale my graliśmy z nimi, jak równy z równym. Taktycznie i technicznie daliśmy radę, ale kondycyjnie przez to, że mamy wielu wiekowych zawodników troszkę zabrakło. Mamy na szczęście Oskara Ganowskiego, który poza tym, że gra na parkiecie, jest też trenerem od przygotowania fizycznego i zawsze po takich meczach potrafi nas poskładać. 

Waszym celem jest awans do 1 ligi, a potem skuteczna walka o ekstraklasę. Już zaczynasz dzwonić i rozmawiać z potencjalnymi piłkarzami, którzy wzmocnią wasz zespół?
Nie ciągnij mnie za język! Odpowiem: pomidor! A tak poważnie: skupiamy się na każdym kolejnym meczu i na awansie do 1 ligi. 

Wspomniałeś o żywiołowym dopingu kibiców, jaki macie na meczach. Wśród nich jest twoja żona i syn.
Ich wsparcie jest dla mnie bardzo ważne. Mój 5-letni Jasiu zna wszystkich naszych przeciwników i mocno nam kibicuje. Zresztą na trybunach pojawia się też większa część rodziny. 

Byłeś już z Jasiem na Bułgarskiej?
Był już ze mną na meczu Lecha trzy razy. Bardzo się wciągnął w kibicowanie, zresztą w piłkę też. Gdy miał 2,5 roku zapisałem go do Lecha baby do naszej Akademii, odtąd nie opuszcza żadnego treningu, a w domu potrafi się trzy razy przebrać w strój piłkarski.

A co jeszcze robicie wspólnie z Jasiem?
Jasiu uwielbia majsterkować i budować. Żona ostatnio zaplatała z nim bransoletkę z koralików. Ja do tego nie mam cierpliwości, więc raczej układam z synem lego. Ma jeszcze zestawy, które moja mama kupowała mi w Peweksie. Zresztą Jasiu układa z klocków swoje budowle, bez instrukcji. Cieszę się z tego, bo to rozwija jego kreatywność.

Słyszałem, że obok futsalu masz jeszcze jedno hobby.
Pewnie chodzi ci o morsowanie. 

Trafiłeś!
Do morsowania namówił mnie mój kolega. Od czterech lat co tydzień z nim morsujemy w Strzeszynka. Poza tym kupiłem sobie balię z wodą i siedzę w niej co drugi dzień. Czasami zastanawiam się po co ja to robię? Ale jak sobie przypomnę, jak potrafiłem łapać anginę za anginą, a teraz w ciągu tych 4 lat chory byłem raz, to już mam odpowiedź. Zresztą siedzenie w zimnej wodzie i lodzie to świetna regeneracja. Polecam!

 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama