reklama

Mikael Ishak po wygranej z Pogonią: Dzisiaj dopisało nam szczęście WIDEO

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Przemysław Szyszka/www.lechpoznan.pl

Mikael Ishak po wygranej z Pogonią: Dzisiaj dopisało nam szczęście WIDEO - Zdjęcie główne

foto Przemysław Szyszka/www.lechpoznan.pl

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożna Były momenty upadku, bezsilności i złości, ale koniec końców piłkarze Lecha Poznań przekuli to w radość, energię i co najważniejsze trzy punkty. Grający z nożem na gardle Kolejorz, w obecności ponad 34 tysięcy kibiców pokonał Pogoń Szczecin.
reklama

Lech podejmował Szczecinian w trudnym dla siebie momencie. Posucha bramkowa drużyny „niebiesko-białych” nie ustawała, a jakby tego było mało musiała się ona zmierzyć z trzecią najlepszą defensywą w lidze. Do zespołu powrócili jednak Mikael Ishak i Afonso Sousa, a zatem kibice Lecha mogli pokładać nadzieję w tym, że atakujący w końcu odczarują bramkę rywali. Ewentualne zwycięstwo dawało Kolejorzowi trzecie miejsce w lidze.


Pogoń Szczecin znajdowała się za to na fali wznoszącej przed niedzielnym meczem na Bułgarskiej. Goście w środę dostali się do finału Pucharu Polski w związku z czym de facto walczyli o pierwsze trofeum w historii klubu. Był to ogromny bodziec motywacyjny dla „Portowców”. Ponadto zwycięstwo w lidze umożliwiłoby im miejsce na podium w przypadku porażki Legii Warszawa. Z punktu widzenia wyników byli faworytem przed meczem, bowiem w pierwszym spotkaniu ligowym rozbili Kolejorza u siebie aż 5:0, a w lutym wyeliminowali Poznaniaków z Pucharu Polski.

Na Bułgarskiej bez zmian

Kibiców Lecha Poznań w pierwszej połowie z pewnością najbardziej emocjonował powrót do pierwszego składu Mikaela Ishaka i Afonso Sousy. W związku z tym nad wyraz widoczna była zmiana w podejściu do ataku Kolejorza. Ataki skrzydłem nie należały do jedynych opcji, bowiem dobra dyspozycja powracających zawodników otworzyła alternatywę efektywnego ataku środkiem. To jednak nie przełożyło się na bramki dla Kolejorza, pokazując, że gra długimi podaniami nie będzie kluczem do zwycięstwa.


Pogoń Szczecin nie zagrażała poważniej bramce Filipa Bednarka. Niebieski blok defensywny pozostawał niepokonany przez 45 minut, a obecność na boisku Kamila Grosickiego nie dała szczecinianom zbyt wiele okazji. „Portowcy” łatwo tracili piłki przy pressingu Lecha i tym samym napędzali najgroźniejszą broń gospodarzy, czyli kontrataki.

Game changer i wyrównany rekor


Gwizdek rozpoczynający drugą część spotkania, zapoczątkował także agresywny atak szczecinian. W przeciągu 8 minut podopieczni trenera Jensa Gustafssona stworzyli sobie trzy groźne sytuacje po dośrodkowaniach, a Lechici nie potrafili zaskoczyć przyjezdnych z kontry. Goście wyjątkowo łatwo dochodzili do dogodnych sytuacji bramkowych, ale ich nieskuteczność w ataku była na tyle porażająca, że nie przekuli tego na bramki. Nie wykorzystane okazje lubią się mścić, a Poznaniacy wykorzystali to bezwzględnie.

Bramkę na wagę trzech punktów i przełamania w 76 minucie strzelił nie kto inny, jak kapitan Lecha – Mikael Ishak. Szwed wykorzystał podanie głową Salamona po dośrodkowaniu i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Ten gol dał skrzydeł Kolejorzowi, który niesiony dopingiem trybun zepchnął Pogoń do defensywy aż do końca meczu.

Jesteśmy szalenie szczęśliwi, że udało się nam sięgnąć po trzy punkty. Wiedzieliśmy, że mierzymy się z bardzo silnym przeciwnikiem, który mimo 120 minut w pucharze stawi nam mocny opór. Cały czas chcieliśmy na niego napierać, potrzebowaliśmy trochę szczęścia do zwycięstwa. I dziś nam ono dopisało, ale wcześniej nam go nieco brakowało. Byliśmy jednak gotowi odpowiednio na to spotkanie, a do tego wyraźnie pokazaliśmy na boisku, że bardzo chcieliśmy wygrać

- powiedział Mikael Ishak, który dogonił w klasyfikacji najlepszych obcokrajowców w historii klubu Duńczyka Christiana Gytkjaera.

To był mecz z dużym obciążeniem mentalnym. Pamiętajmy, że to są tylko ludzie. jeden mecz bez bramki, drugi mecz bez bramki i to wszystko, co dzieje sie wokół zespołu. W piłce najważniejsza jest głowa i ten mecz był tego dowodem. Pamiętajmy, że my dwa mecze z Pogonia przgraliśmy i dlatego to też był mecz z dużym obciążeniem

- dodał Mariusz Rumak, trener Lecha Poznań.

Nie ma rzeczy niemożliwych

Niedzielne zwycięstwo pozwoliło Kolejorzowi objąć fotel wicelidera i zbliżyć się na cztery punkty do Jagielloni Białystok. Przewaga nad Rakowem wynosi jednak tylko dwa punkty, więc Kolejorz musi mieć się na baczności. Następne spotkanie podopieczni trenera Rumaka rozegrają na wyjeździe przeciwko 16. w tabeli Puszczy Niepołomice.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama